- Trzymaj kierownicę - przez śmiech
po raz kolejny upomniałam Toma, który w najlepsze klaskał w rytm
piosenki prowadząc samochód(!)
- Przecież trzymam. Kurcze. Zgubiłem
rytm! Z czego się śmiejesz? Ale przyznaj. Czujesz tego bluesa? -
wyszczerzył się od uch do ucha
- To pop Tomusiu. I tak. Czuję to całą
sobą.
- No widzisz! - on chyba nie wyczuł
sarkazmu. - Bo przeżył reinkarnację. Jak Szybki Blues. Chociaż
mówią, że jest synem Króla Jana. Te króliki rozmnażają się
zaskakująco szybko. A mało kto wie, że to właśnie reinkarnacja.
I że Król Jan to tak naprawdę Szybki Blues. A nie jego ojciec.
Przypomniał mi się nasz ostatni
wypad do sklepu zoologicznego. Heeh, gdyby tylko Kels pozwoliła nam
zabrać do domu nasze króliczki.... Szybki Blues i Król Jan. Tak je
nazwaliśmy.
- Nie mogła być. Bo on żyje.
Widziałam jak głęboko zastanawiał
się nad moimi słowami. W końcu przyznał mi rację.
- Dobra. Zapomnij.
- Okeyyy.
- No dawaj. Powiedz to. Wiem, że
jestem głupi.
- Och, Tom. Nie jesteś.
- O Boże! - teatralnie oparł dłoń o
czoło. - Jesteś cudowną szwagierką. Aż się wzruszyłem. Masz
chusteczki? Nie chcę się rozmazać. - teatralnie machał sobie
ręka przed oczami. Oboje wybuchliśmy śmiechem. Coś czuję, że w
moim życiu zagoszczą duże zmiany wraz z „pojawieniem” się w
nim Toma.
- Dobrze, że jesteś .- nagle
spoważniał. Nie bardzo rozumiałam.
- Co?
- …
- Tom? Coś się stało, prawda?
Nie wiedziała o co chodzi, ale kiedy
w grę wchodzi poważny Tom to musiało coś się wydarzyć. W
pewności utrzymał mnie fakt, że chłopak nie odpowiedział. Po
prostu milczał. Odpowiedź – jaką taką – dostałam dopiero po
dłuższej chwili.
- To może zabrzmieć trochę...
egoistycznie i... chodzi o to, że...- nie mógł ogarnąć słów,
które przychodziły mu na myśl. Tez tak miewałam. Kiedy myśli
biegły szybciej od ust.- Powoli. - Odczekał chwilę i znowu zaczął. Nie byłam jednak zadowolona z tego co powiedział. Znów zobaczyłam ten jego złośliwy uśmieszek
- Masz różowe ściany w pokoju króliczku – pomimo rozbawionego tonu i tak dobrze znanego mi uśmiechu jego oczy wciąż były smutne. Biła od nich udręka i zmęczenie. Bynajmniej nie spowodowane prowadzeniem samochodu.
Nie o to chodziło.
- Ale nie martw się. Spędzisz w
ich otoczeniu tylko jedną noc. Jutro, tak myślę, przemalujemy
twoją komnatę. Co ty na to? Chyba, że róż wraca do łask? -
puścił do mnie oczko. Zabije Kels. Pokazała mu zdjęcia z
dzieciństwa kiedy to byłam „cukierkową panną”. Uśmiechnęłam
się.- Po moim trupie.
- Tak też myślałem.
Właśnie podjechaliśmy pod blok. Nie
był wysoki, ale mimo to zapierał dech w piersiach. Widać było, że
nie każdy może sobie pozwolić na mieszkanie tu.
Tom wyjął moje torbę z bagażnika i
ruszył do wejścia. Wyjął klucze z lewej kieszeni kurtki i
otworzył drzwi wpuszczając mnie przodem.
- Ale kiedyś mi powiesz –
szepnęłam, nie wiedząc czy to pytanie czy stwierdzenie. Ale
wiedziała, że zrozumiał.- Niebawem króliczku. Już niebawem.
___________________
Przepraszam za błędy:(